wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 9 plus kilka moich rysunków! :D

Ale tu długo nic nie dodawaaaałaaam D: Jak tam święta? Co dostaliście? :D Ja od brata ołówki <3 (i inne, ale dla mnie ołówki się liczą xD) No i ostatnio podszkoliłam swoje ''umiejętności'' jeśli chodzi o cieniowanko! :3
Macie 9 rozdział napisaaany w uj dawno :'D Wczoraj w łóżku myślałam sobie i przypomniało mi się o tym blogu xD
Miłego czytania~~

--------------------

Rozdział 9

Komu wierzyć?

''Masz w sobie coś...''

Ocknęłam się, gdy nade mną stał Oliver. Co się stało? Ah tak... Moje ręce były we krwi, bo słoiki rozcięły mi trochę naskórka. Moi rodzice stali w tle, mama płakała w ramionach taty, a ten próbował ją uspokoić.
- Nic Ci nie jest? Cofnąłem się, bo zapomniałem ci czegoś powiedzieć... Ale było za późno... - Otrząsnęłam się i wstałam, głowa mnie boli... Pierwszym odruchem było sprawdzenie, czy w kieszeni nadal jest naszyjnik, na szczęście był. Spojrzałam na rodziców i podbiegłam ich przytulić, to nic, że mną się nie przejmują, ale ja wystawiłam ich na wielką próbę... Odwzajemnili uścisk, majacząc, co się stało i dlaczego? Sama nie wiedziałam, więc co ja będę odpowiadać...
- Przepraszam - Wydukałam pod nosem. Zrobiło mi się zimno, a do piwnicy wpadli Knight z Rozą i apteczkami, poczułam na ich widok niechęć... Jednak to, co powiedział Bezimienny dotarło do mnie, chodź nie powinno. Wiem, że on to zrobił specjalnie, bo przecież jak anioł może mieć jakikolwiek grzech? Nie możliwe. Rozalia od razu zajęła się moimi rodzicami, wyprowadziła ich na świeże powietrze, a Knight zajął się mną i bandażami. Oliver stał i się przyglądał... Czułam przyjemność z tego, że dotykała mnie istota Boska. Jego chłodne, duże ręce gładziły mnie po rękach, a ja zwijałam się raz co raz z bólu, bo szczypało mnie jak cholera.
- Boli? - To sarkazm? Mam nadzieję, że nie. Pokiwałam głową potwierdzająco, a od tyłu przytulił mnie Oliver.
- Ładnie pachniesz... - Mam się bać?
- Dzięki? - Zaczynam się obawiać tego kolesia. Jest szalony jakiś... Nieprzewidywalny! Ale strasznie się wszyscy zmienili! Przynajmniej ta część, którą znałam... Czyli Oliver tylko. Ludzie ze szkoły nadal tacy sami, chcieli zabić, a gdy przyszło im uciekać przed demonem obudzonym w człowieku, to już nie wiedzą o co chodzi i nie chcą mieć z tym nic wspólnego, typowe...
Wstaliśmy i poszliśmy na górę, gdzie Knight został z moimi rodzicami i Rozą, a Oliver zabrał mnie na słówko, do mojego pokoju. Zamknął drzwi, sprawdził, czy nikogo nie ma i zaczął:
- Nie chodź sama w podejrzane miejsca, jasne?
- A Ty znowu z tym jasne? - Zażartowałam, ale on nadal miał poważną minę.
- Słuchaj, Alice. Nie może Ci się nic stać, masz w sobie jak to już było ''coś'' i to jest bardzo ważne, nie pozwól siebie dotykać! - A sam mnie nie raz maca i przytula...
- No i co? Chcesz mi to zabrać? - Oburzył się. Coś musi być na rzeczy, prawda? Bez celu by się tak nie denerwował, złapał mnie za ramiona, przytulił - i nie mam niby dawać się dotykać? Ale ten koleś jest dziwny.
- Nie możesz tego robić, nie daj się oszukać, dobrze? - Powiedział to tak słodko, że aż mu uwierzyłam... Jak taki słodki człowiek może kłamać?
- No dobrze, puść mnie, bo nie mogę oddychać!
- Przepraszam - od razu mnie puścił, a ja mogłam nabrać większy oddech. Usiadłam się na łóżko i dotknęłam znowu kieszeni, aby upewnić się, że nadal tam jest... Niestety Oliver to zauważył. Podszedł i włożył mi rękę do kieszeni, zboczeniec! Próbowałam go bić i odpychać, ale wyjął z kieszeni naszyjnik w kształcie PIK. - Od niego?
- Mój. - Musiałam skłamać, ale on to zauważył... Powtórzył pytanie.
- OD NIEGO? - Tym razem głośniej i groźniej...
- Mój... Nie od niego, na pewno...
- Jakoś ci nie mogę uwierzyć. - Tym razem ja wstałam i go przytuliłam, normalnie źle by było, gdyby ktoś nas przyłapał... Nie żeby coś!
- A teraz mi wierzysz?
- No dobra... - Haha! On się rumieni, ale słodko... CHWILA! Nie mogę tak myśleć, bo co, jeśli on mnie oszukuje? Nie, nie, nie! - Kiedyś Ci coś powiem, Alice... - Dodał z uśmiechem, ciekawe co? Że mnie oszukuje? Czy może o czym innym?
- O czym?
- Przekonasz się... Chodźmy już do kuchni, pora wyjaśnić sprawę z Twoimi rodzicami!
- Masz rację... - Później to od niego wyciągnę! Aktualnie poszliśmy do kuchni, gdzie siedział tata i Knight.
- Gdzie mama? - Zapytałam niepewnie.
- W pokoju z Rozalią, poszła spać, wykończył ją płacz - powiedział rozważnie ojciec.
- Rozumiem...
- Alice, córko - Mam się bać? Jak tak zaczyna mówić, to najczęściej nie mogę potem wychodzić do lasu... - musimy porozmawiać - no to urna...
- Proszę na nią nie krzyczeć, moja wina, proszę Pana - Oliver stanął w mojej obronie, no to go też zabije... Debil!
- Nie będę, ale chcę się dowiedzieć, czego ten koleś chce? I kim jesteście, Panowie?
- Przepraszam, nazywam się Andrew Craven i jestem Pana córki przyjacielem, a to jest Oliver Black, także przyjaciel ze szkoły. - Ciekawe, czy te imię i nazwisko Knight'a jest prawdziwe... Mogłabym wtedy sprawdzić, kim był i kiedy i na co zmarł!
- Przyjaciele, tak? Mogę mieć do Was prośbę?
- Tak? - Odpowiedzieli chłopcy jednocześnie.
- Chrońcie moją córkę przed tym typem, ok? - Martwi się o córkę! Niesłychane!
- Niech się pan nie martwi, anioł Boży czuwa nad nią - Poetyckie, Oliver, a najśmieszniejsze jest to, że naprawdę mam kumpla anioła, haha! Jakby tata się dowiedział, co 'kochany' przyjaciel Oliver mi zrobił, to by twarzy tak do niego nie cieszył. No trudno, chwilę jeszcze pogadaliśmy, tata poszedł pilnować mamy, a ja z resztą udaliśmy się do miasteczka, gdzie mamy szkołę. Oliver zaproponował kino, ale Knight wolał iść do baru, Roza wyśmiała pomysły chłopaków i wyszło, że idziemy pochodzić po galerii handlowej, bo ona potrzebuje nowych butów.
Gdy dotarliśmy na miejsce, było mało ludzi, ale na każdym sklepie wisiała jakaś promocja. Roza i Knight pobiegli na zakupy, a ja i Oliver poszliśmy do sklepu z grami i książkami. Ja na to drugie poszłam, rozejrzeć się po literaturze angielskiej. Nie znalazłam jakiś ciekawych tytułów, bo nie widziałam tu idealnych pisarzy typu King. Potem poszłam na komiksy, ale również i one były tylko od dziesiątych rozdziałów. Zniechęcona udałam się w stronę półek gier, gdzie buszował jak szalony, Oliver. Było na półkach ich ogrom, o wiele więcej niż książek. Pooglądaliśmy wspólnie najnowsze, fajne przygodówki, a potem do kasy, ponieważ kupił on jakąś z nich.
W drodze do lodziarni wkroczyliśmy na trop Rozy, szła z dziesiątkami siatek, a przed nią stał białowłosy z dziesiątką siatek pełnych zakupów... Ja się pytam, JAK?!
- Promocje były? - Powiedział sarkastycznie Oliver.
- Pomóżcie nam, a nie się śmiejecie! - Byłam rozbawiona widząc nie mających już siły, mych znajomych. Śmiesznie to wyglądało, a jeszcze śmieszniej, kiedy obładowani wszyscy razem poszliśmy do Rozalii na herbatę i ciastka. Siedzieliśmy w kuchni i zajadaliśmy ciasteczka, gdy nagle zadzwonił telefon Jednookiemu.
- Halo? - Odezwał się nie pewnie, numer chyba był nieznany - Proszę nie robić sobie takich żartów, dziękuję! - Krzyknął wręcz do słuchawki i walną telefonem o stół, prawie roztrzaskując czarnego smartfona na kawałki. Nerwowy jakiś.
'No co ty nie powiesz...'
A temu co się stało?
'Słyszałam tylko coś o Tobie, zapytaj się, a nie.'
W sumie racja, ale jak zacząć? Na razie panowała cisza, Oliver miał opadnięty wzrok, a reszta spoważniała.
- Co jest? - Przełamałam pierwsze lody. Długo nie odpowiedział, musiałam czekać kilka sporych sekund.
- Chodziło o Ciebie, Alice - zaczął.
- A dokładniej?
- Dzwonił bezimienny i mówił, że ładnie dziś wyglądałaś, że zdjęcie wisi w gabinecie jego 'pana' i on tylko czeka na spotkanie... Musisz uważać, to psychopaci! - Dzięki, sama bym do tego nie doszła... I co ja mam teraz zrobić?
- Jakiś debil! - Knight aż wstał, aby pokazać swoje emocje. Roza tylko załamała ręce... Ja siedziałam jak wryta i czekałam na ich ruch. Oliver wstał i wyszedł z domu, nikt nie wiedział gdzie. Może po prostu miał dość? Roza kazała mi za nim iść, no to oszołomiona wyszłam na zewnątrz, był ciepło... Moim oczom ukazał się nie kto inny, jak Oliver, ale... Z PAPIEROSEM?! Miałam ochotę mu przywalić w twarz, to nie zdrowe!
- Debilu, Ty palisz?!
- Cicho bądź... Odstresowuję się, no co? I tylko nie debil! - Zaraz powie może, że jeszcze jest gejem i jest w grupie dla upośledzonych lesbijek? Nic mnie nie zaskoczy już chyba, a może?
- ALE TO NIE ZDROWE!
- Dla Ciebie tak, ale ja mogę! - No to kłótnia, ta? Chciałeś? Masz...
- Ale kuźwa chcesz umrzeć?
- Dla Ciebie to ta... - No i zaczął się krztusić, wykrakał, debil! Zaczęłam go walić po plecach, ale to chyba było specjalne krztuszenie, abym się przestraszyła, udało mu się, ale on upadł za to na trawę - No dawaj obok mnie, ładne niebo mamy - dodał z uroczym uśmiechem. A co tam położę się też, ale trochę dalej...
- Wystraszyłeś mnie trochę...
- Trochę? Zbledłaś cała! - Teraz to chyba się czerwona robię jak burak...
- Nie rób tak!
- Dobra, dobra... Czekaj, dopalę... - Zabije go zaraz. - Ładne chmury są, widzisz? - Pokazał palcem na północ.
- Tak, niesamowicie uroczy widok... - Rozmarzyłam się... - Leżenie nie potrwało długo, bo Roza krzyczała, abyśmy przyszli, bo robi obiad. Gdy tylko weszliśmy przez drzwi, Knight uśmiechnął się gwałcicielsko. Nigdy nie zrozumiem tych ludz... Stworzeń.

Dzień zakończył się tym, że zadzwoniłam do domu, że lepiej będzie, jak zostanę kilka dni u Rozy, zanim wszystko się nie wyjaśni... Rano miałam iść po ciuchy, a tymczasem położyłam się na podłodze obok Knight'a, który już głęboko chrapał, a za nim Oliver mruczał coś pod nosem. Roza spała u siebie, w innym pomieszczeniu. Bałam się zasnąć z myślą, że ktoś może czyhać na moja i innych życie...

Dobranoc, Death.

'Dobranoc, Alice...'
---------------------------


Okej, teraz przejdźmy do rysunków! :D

 Moja OC - Cheerful :D
Bex Can
 Zamówionko ^u^
 ślub mojej Cheer oraz OC pana Bex'a :D
 Na urodziny dla znajomego! :)
 Najnowsze w sumie, ale nie wyszło :C
 Kolejne zamówionko xD
 Lost i Ado - kolejne zamówienie xD
 Zgadnijcie... Zamówienie! XD
 Moja Czerfula xD (Cheerful czyta się 'Szerful')
I na końcu prezencik dla znajomej ^-^







Życzę miłego dnia ♥

~Pozdrawiam, Sister of Blood~